Czasami jedno pytanie lub wydarzenie może całkowicie zmienić bieg naszego życia. Musi jednak wywołać na tyle duże wrażenie, żeby człowiek zechciał wyjść ze swojej strefy komfortu i ruszył wytyczać nowe szlaki. Osobiście przekonuje mnie jedno z narzędzi terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach (TSR). Pytanie o cud.
Mimo że z TSR-em nie jest mi po drodze, to pytanie o cud uważam za terapeutyczny majstersztyk, który można wykorzystać praktycznie w dowolnej sytuacji. Jest to o tyle fajne ćwiczenie, że nie wymaga wielkiego przygotowania, a przy niektórych prostych problemach można spróbować wykonać je samodzielnie.
Chyba każdemu zdarzyło się przynajmniej raz w życiu walić głową w mur i nie mieć absolutnie żadnego pomysłu na jego pokonanie. W takich sytuacjach wychodzi na jaw, w jaki sposób radzimy sobie z problemami. Czasami zupełnie nie wiemy, co zrobić, żeby pokonać trudności, więc siadamy i czekamy aż znikną, innym razem szamoczemy się jak ryba w sieci, tworząc bezsensowne zamieszanie, które do niczego nie prowadzi. Warto wtedy usiąść, wyciszyć się i zadać sobie pytanie o cud.
Wyobraź sobie, że kiedy dzisiejszy dzień minie, wykonasz wszystkie wieczorne czynności, które zawsze robisz i położysz się spać. Kiedy będziesz spać, w twoim życiu wydarzy się cud i wszystkie twoje problemy znikną. Oczywiście, ty dalej śpisz, więc nic o tym nie wiesz. Po czym poznasz po przebudzeniu, że wydarzył się cud? Co zmieniło się w twoim życiu?
Jeśli całość wydaje ci się nieco prymitywna, to nie przejmuj się - początkowo też podchodziłam do sprawy sceptycznie. Miałam jednak okazję zobaczyć to narzędzie w praktyce i momentalnie zmieniłam zdanie. Sposób sformułowania pytania o cud oraz sam fakt, że mowa właśnie o cudzie sprawia, że zrzucasz jarzmo wewnętrznych i zewnętrznych ograniczeń. Nie musisz się zastanawiać, czy coś jest możliwe, wykonalne lub realne w obecnej sytuacji. Po prostu mówisz, jak zmieniłoby się twoje życie, po czym byś poznał, że stało się idealne. Mówiąc inaczej: opisujesz swój cel.
Dopiero potem należy się zastanowić, co musiałbyś zrobić, żeby zrealizować tę swoją wizję. I to jest najistotniejsze: co TY musisz zrobić. Nie świat, rodzina, pracodawca, wykładowca, koleżanka z ławki, pies, ale właśnie ty. Bo to ty jesteś kowalem swojego losu i tylko ty możesz zmienić swoje życie.
Oczywiście nie polecam stosowania tego narzędzia w sytuacji, gdy twoje problemy wymagają wsparcia psychologa lub terapeuty, ponieważ to nie jest ćwiczenie samopomocowe. Czasami jednak w życiu człowieka pojawiają się takie małe, uporczywe złośliwości - niby niegroźne, ale denerwujące. Z nimi można spróbować poradzić sobie samodzielnie, np. wykorzystując pytanie o cud.
Testowałeś pytanie o cud? Daj znać jak ci poszło! A może masz jakieś inne sposoby na pokonywanie trudności w życiu? Podziel się z nami swoimi pomysłami.
Każdy problem ma rozwiązanie jeśli nie ma rozwiązania to nie ma problemu ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie powiedziane. Pewnie wiele osób by się z Tobą nie zgodziło, ale niektóre rzeczy trzeba zwyczajnie przepracować, a inne odpuścić, żeby dojść do takiego etapu.
UsuńDziękuję za odwiedziny i komentarz :)